Saturday, 24 September 2022

Dives and Lazarus... Bogacz i Łazarz...

 In polish below... po polsku, poniżej...














Luke 16:19-31

Dives and Lazarus

Jesus said to the Pharisees: ‘There was a rich man who used to dress in purple and fine linen and feast magnificently every day. And at his gate there lay a poor man called Lazarus, covered with sores, who longed to fill himself with the scraps that fell from the rich man’s table. Dogs even came and licked his sores. Now the poor man died and was carried away by the angels to the bosom of Abraham. The rich man also died and was buried.
  ‘In his torment in Hades he looked up and saw Abraham a long way off with Lazarus in his bosom. So he cried out, “Father Abraham, pity me and send Lazarus to dip the tip of his finger in water and cool my tongue, for I am in agony in these flames.” “My son,” Abraham replied “remember that during your life good things came your way, just as bad things came the way of Lazarus. Now he is being comforted here while you are in agony. But that is not all: between us and you a great gulf has been fixed, to stop anyone, if he wanted to, crossing from our side to yours, and to stop any crossing from your side to ours.”
  ‘The rich man replied, “Father, I beg you then to send Lazarus to my father’s house, since I have five brothers, to give them warning so that they do not come to this place of torment too.” “They have Moses and the prophets,” said Abraham “let them listen to them.” “Ah no, father Abraham,” said the rich man “but if someone comes to them from the dead, they will repent.” Then Abraham said to him, “If they will not listen either to Moses or to the prophets, they will not be convinced even if someone should rise from the dead.”



   Today's Gospel is very readable. Jesus uses the parable of the Rich Man and Lazarus. This first man had a very nice life, full of fun and pleasures, the second one was always hungry and suffered from rejection.

 

Jesus does not leave any doubts. In the eyes of God, we are equal. It does not matter whether we are rich or poor, noble or ordinary – we are equal to Him.  

 

What counts for God is our heart and soul. For Him, it does not matter what I have but how I treat other people.

 

What really matters is love. The rich man had no love in his heart. On the other hand, Lazarus, a poor man with heart full of love, was redeemed. 

 

In the end of the sermon, I would like to share with you one story. 

 

I would like to share with you a story from my childhood. When there were retreats in my domestic parish, one priest, who was preaching a sermon, gave us a very crucial example. He told us the story of a man dreamt about the visit of Jesus in his home. 

 

The man was very excited and started the cleaning of his house to worthily host the unordinary guest. 

 

 

After all, he was waiting for Christ. But He did not come. Sad that nobody came, he invited for a cup of tea a man cleaning the street. They spent couple of hours on chatting. 

 

When the day came to an end he fell asleep in his bed. 

In a dream, he said to the Lord: I was waiting for you, but you did not come. Why? 

Jesus responded: I came to you – do you remember that man from the street who you invited for a tea. It was me. The man understood that he hosted Jesus. Maybe this story is a bit too simple, but it helps us to understand the Gospel and the situation of the rich man and Lazarus. 

 

We are all very important and it does not matter how much do we have or what positions do we hold. What matters is what we do to help other people. 






(Łk 16,19-31) 
Jezus powiedział do faryzeuszów: ”Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". Tamten rzekł: "Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają". Tamten odrzekł: "Nie, ojcze Abrahamie, lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą". Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”.


    Dzisiejsza Ewangelia jest bardzo czytelna. Jezus używa przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Ten pierwszy człowiek miał bardzo miłe życie, pełne zabawy i przyjemności, drugi był wiecznie głodny i cierpiał z powodu odrzucenia.

 

Jezus nie pozostawia wątpliwości. W oczach Boga jesteśmy równi. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy bogaci czy biedni, szlachetni czy zwyczajni – jesteśmy Mu równi.

 

Dla Boga liczy się nasze serce i dusza. Dla Niego nie ma znaczenia, co mam, ale jak traktuję innych ludzi.

 

To, co naprawdę się liczy, to miłość. Bogacz nie miał miłości w sercu. Z drugiej strony, Łazarz, biedny człowiek o sercu pełnym miłości, został zbawiony.

 

 

Chciałbym podzielić się z Wami historią z dzieciństwa. W tym czasie w mojej rodzinnej parafii były rekolekcje. Ksiądz, który wygłaszał kazanie, dał nam bardzo konkretny przykład. Opowiedział historię człowieka, który miał sen dotyczący wizyty Jezusa w jego domu.

 

Mężczyzna był tak podekscytowany, że zaczął sprzątać swój dom, aby godnie gościć niezwykłego gościa.

 

 

W końcu czekał na Chrystusa, ale nie przyszedł. Martwiąc się, że nikt nie przyszedł, poprosił na herbatę człowieka sprzątającego ulicę. Spędzili kilka godzin na rozmowie.

 

Gdy dzień dobiegł końca, położył się do łóżka, przygnębiony zasnął.

We śnie powiedział do Pana: Czekałem na Ciebie, ale nie przyszedłeś, dlaczego?

Jezus odpowiedział: Przyszedłem do ciebie, pamiętasz tego człowieka z ulicy, który został przez ciebie zaproszony na herbatę. To ja. Człowiek zrozumiał, dał gościnę Jezusowi. Może ta historia jest trochę prosta, ale pomaga nam zrozumieć Ewangelię i sytuację bogacza i Łazarza.

 

Wszyscy jesteśmy bardzo ważni i nieważne, ile mamy i jakie stanowiska zajmujemy, istotne jest to, jak bardzo możemy pomóc.




Saturday, 17 September 2022

Determination for Heaven... Determinacja ku Niebu....

 In polish below... po polsku, poniżej... 



















Luke 16:1-13

You cannot be the slave of both God and money

Jesus said to his disciples:
  ‘There was a rich man and he had a steward denounced to him for being wasteful with his property. He called for the man and said, “What is this I hear about you? Draw me up an account of your stewardship because you are not to be my steward any longer.” Then the steward said to himself, “Now that my master is taking the stewardship from me, what am I to do? Dig? I am not strong enough. Go begging? I should be too ashamed. Ah, I know what I will do to make sure that when I am dismissed from office there will be some to welcome me into their homes.”
  Then he called his master’s debtors one by one. To the first he said, “How much do you owe my master?” “One hundred measures of oil” was the reply. The steward said, “Here, take your bond; sit down straight away and write fifty.” To another he said, “And you, sir, how much do you owe?” “One hundred measures of wheat” was the reply. The steward said, “Here, take your bond and write eighty.”
  ‘The master praised the dishonest steward for his astuteness. For the children of this world are more astute in dealing with their own kind than are the children of light.
  ‘And so I tell you this: use money, tainted as it is, to win you friends, and thus make sure that when it fails you, they will welcome you into the tents of eternity. The man who can be trusted in little things can be trusted in great; the man who is dishonest in little things will be dishonest in great. If then you cannot be trusted with money, that tainted thing, who will trust you with genuine riches? And if you cannot be trusted with what is not yours, who will give you what is your very own?
  ‘No servant can be the slave of two masters: he will either hate the first and love the second or treat the first with respect and the second with scorn. You cannot be the slave both of God and of money.’


   I think today's Gospel is very controversial. Jesus uses The Parable of the Unjust Steward. Of course, Jesus does not want to approve of the lack of justice, but he shows, how this man tried to secure his future.

 

God through this Gospel wants to show that we should always fight for salvation. In the second part of the Gospel, He said that everyone has a great gift which can serve as the way to heaven. 

 

This gift is our task, our challenge that can help us achieve Eternal Life.

 

Sometimes people worry about so many things which seem to be very important, but they forget about what the most crucial thing for us is – redemption. 

 

Yes, of course, every day we should do our best, for ourselves and for other people, because Christianity is the religion of reality.

 

But we should not forget what the most important thing and fight with the same determination for Eternal Life is, like the steward from the Gospel fought for himself. 

 

The parable of today's Gospel and this determination are present in people that we can call heroes of faith. A lot of people, called missionaries, proclaim Good News in different places of the world. Those people sacrifice everything to bring God’s words to people that often have never heard about God. Thanks to the people of goodwill, they can learn about Jesus Christ. We hear about the biggest sacrifice of the missionaries because so often they even die for Christ and Church. For them, proclaiming Gospel is more important than life. They are the biggest heroes of Christianity who devote everything to the glory of God and the salvation of people.

 

Saint Paul wrote in his letter to the Philippians: "[...] work out your own salvation with fear and trembling [...]" 2, 12. 







(Łk 16,1-13) 
Jezus powiedział do swoich uczniów: ”Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: "Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą". Na to rządca rzekł sam do siebie: "Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu". Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile jesteś winien mojemu panu?". Ten odpowiedział: "Sto beczek oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt". Następnie pytał drugiego: "A ty, ile jesteś winien?". Ten odrzekł: "Sto korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt". Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła. Ja także wam powiadam: "Zyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”.



  Myślę, że dzisiejsza Ewangelia jest bardzo kontrowersyjna. Jezus używa przypowieści o niesprawiedliwym zarządcy. Oczywiście Jezus nie chce aprobować braku sprawiedliwości, ale pokazuje, jak ten człowiek starał się zabezpieczyć swoją przyszłość.

 

Bóg poprzez tą Ewangelię chce pokazać, że zawsze powinniśmy walczyć o zbawienie. W drugiej części Ewangelii autor podkreśla, że każdy ma wielki dar, który może służyć jako droga do nieba.

 

Ten dar jest naszym zadaniem, naszym wyzwaniem, które może nam pomóc osiągnąć Życie Wieczne.

 

Czasami ludzie martwią się tak wieloma rzeczami, które wydają się bardzo ważne, ale zapominają o tym, co jest dla nas najważniejsze – odkupieniu.

 

Oczywiście każdego dnia powinniśmy dawać z siebie wszystko, dla siebie i dla innych ludzi, ponieważ chrześcijaństwo jest religią rzeczywistości.

 

Ale nie powinniśmy zapominać, co jest najważniejsze i walczyć z taką samą determinacją o Życie Wieczne, jak zarządcza z Ewangelii walczył o siebie.

 

Przypowieść dzisiejszej Ewangelii i determinacja są obecne w ludziach, których możemy nazwać bohaterami wiary. Wiele osób, zwanych misjonarzami, głosi Dobrą Nowinę w różnych miejscach świata. Ci ludzie poświęcają wszystko, aby nieść słowa Boga ludziom, którzy często nigdy o Bogu nie słyszeli. Dzięki ludziom dobrej woli mogą poznać Jezusa Chrystusa. Czasami słyszymy o największej ofierze misjonarzy, umierających za Chrystusa i Kościół. Dla nich głoszenie Ewangelii jest ważniejsze niż życie. To najwięksi bohaterowie chrześcijaństwa, którzy wszystko poświęcają na chwałę Boga i zbawienie ludzi.

 

Św. Paweł pisał w swoim liście do Filipian: „[...] z bojaźnią i drżeniem zabiegajcie o własne zbawienie [...]” 2, 12.


Saturday, 10 September 2022

God's Mercy... Boże Miłosierdzie...

 


Luke 15:1-32

There will be rejoicing in heaven over one repentant sinner

The tax collectors and the sinners were all seeking the company of Jesus to hear what he had to say, and the Pharisees and the scribes complained. ‘This man’ they said ‘welcomes sinners and eats with them.’ So he spoke this parable to them:
  ‘What man among you with a hundred sheep, losing one, would not leave the ninety-nine in the wilderness and go after the missing one till he found it? And when he found it, would he not joyfully take it on his shoulders and then, when he got home, call together his friends and neighbours? “Rejoice with me,” he would say “I have found my sheep that was lost.” In the same way, I tell you, there will be more rejoicing in heaven over one repentant sinner than over ninety-nine virtuous men who have no need of repentance.
  ‘Or again, what woman with ten drachmas would not, if she lost one, light a lamp and sweep out the house and search thoroughly till she found it? And then, when she had found it, call together her friends and neighbours? “Rejoice with me,” she would say “I have found the drachma I lost.” In the same way, I tell you, there is rejoicing among the angels of God over one repentant sinner.’
  He also said, ‘A man had two sons. The younger said to his father, “Father, let me have the share of the estate that would come to me.” So the father divided the property between them. A few days later, the younger son got together everything he had and left for a distant country where he squandered his money on a life of debauchery.
  ‘When he had spent it all, that country experienced a severe famine, and now he began to feel the pinch, so he hired himself out to one of the local inhabitants who put him on his farm to feed the pigs. And he would willingly have filled his belly with the husks the pigs were eating but no one offered him anything. Then he came to his senses and said, “How many of my father’s paid servants have more food than they want, and here am I dying of hunger! I will leave this place and go to my father and say: Father, I have sinned against heaven and against you; I no longer deserve to be called your son; treat me as one of your paid servants.” So he left the place and went back to his father.
  ‘While he was still a long way off, his father saw him and was moved with pity. He ran to the boy, clasped him in his arms and kissed him tenderly. Then his son said, “Father, I have sinned against heaven and against you. I no longer deserve to be called your son.” But the father said to his servants, “Quick! Bring out the best robe and put it on him; put a ring on his finger and sandals on his feet. Bring the calf we have been fattening, and kill it; we are going to have a feast, a celebration, because this son of mine was dead and has come back to life; he was lost and is found.” And they began to celebrate.
  ‘Now the elder son was out in the fields, and on his way back, as he drew near the house, he could hear music and dancing. Calling one of the servants he asked what it was all about. “Your brother has come” replied the servant “and your father has killed the calf we had fattened because he has got him back safe and sound.” He was angry then and refused to go in, and his father came out to plead with him; but he answered his father, “Look, all these years I have slaved for you and never once disobeyed your orders, yet you never offered me so much as a kid for me to celebrate with my friends. But, for this son of yours, when he comes back after swallowing up your property – he and his women – you kill the calf we had been fattening.”
  ‘The father said, “My son, you are with me always and all I have is yours. But it was only right we should celebrate and rejoice, because your brother here was dead and has come to life; he was lost and is found.”’





   On the XXVI Sunday of the Ordinary Time, we have quite a long Gospel of Luke which contains three parables with the same message, God is Merciful and His love has no limits. His desire is about one thing – he wants our happiness and peace. He knows that a man can achieve it with Him. 

 

If we understand His will to be with us, we can understand the parable, which from the human point of view seems ridicules. In the first and the second story, we see a shepherd looking for one sheep and a woman seeking one drachm.  This is an absurd to try to find one sheep or one coin and face dangers and tiredness because of that. And the third parable points out the prodigal son who spoiled the inheritance of his father. The attitude of the young man was an umbrage to the father. But the son was accepted again by his father. 

 

All these situations are irrational. Who can try something like that. Who, after being offended by his son so seriously, can say; I forgive you, you are my child. Yes, from the human point of view it is difficult and almost impossible. But not for the God. 

 

The Heavenly Father shows us love which breaks the limits. 

 

He never gives up seeking a man, because, as I have said before, the greatest desire of God is to stay in our presence. Only Jesus’ presence and taste of life give us peace and Christian harmony. 

 

The whole human history shows many situations when people allowed to be found by God, what changed their lives and priorities. How much the walls of the churches and shrines can say about the conversion of many who have been found by Jesus Christ. How much can say the nets of the confessionals. How many people around us have been baptised and found the true faith and life. 

 

God is calling us, He knows we need his mercy, love, and peace. He never resigns from us because his joy and happiness are in human hearts. He is waiting for us, especially in the sacraments, waiting to forgive our sins and weaknesses. 

 

We should remember about one thing. God wants to give us His helpful hand, but it depends on us, if we accept that hand. 

 

God is waiting for us, let us answer to His call. Amen.

 





(Łk 15,1-32) 
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam". Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”. Powiedział też: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: "Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników". Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się; ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.


    W XXVI Niedzielę Czasu Zwykłego mamy dość długą Ewangelię Łukasza, która zawiera trzy przypowieści, mające to samo przesłanie, Bóg jest Miłosierny, a Jego miłość nie ma granic. Jego pragnienie dotyczy jednej rzeczy, pragnie naszego szczęścia i pokoju. Wie, że człowiek może to osiągnąć z Nim.

 

Jeśli rozumiemy Jego wolę bycia z nami, możemy przyjąć przypowieść, która z ludzkiego punktu widzenia wydaje się śmiesznością. W pierwszym i drugim opowiadaniu widzimy pasterza szukającego jednej owcy i kobietę szukającego jednej drachmy. To absurd, aby próbować znaleźć owcę lub jedną monetę w obliczu niebezpieczeństw i zmęczenia. A trzecia przypowieść wskazuje na syna marnotrawnego, który roztrwonił dziedzictwo ojca, postawa młodego człowieka była obrazą ojca. 

 

Wszystkie te sytuacje są irracjonalne, kto może spróbować czegoś takiego, by wybaczyć, po ludzku jest to trudne i prawie niemożliwe, ale nie dla Boga.

 

Ojciec Niebieski wychodzi poza nasze pojmowanie, okazuje miłość, która przełamuje granice i ludzkie myśli.

 

Nigdy nie rezygnuje z szukania człowieka, największym pragnieniem Boga jest przebywanie w obecności człowieka. Tylko obecność Jezusa i smak Jego życia dają pokój i chrześcijańską harmonię.

 

Cała historia ludzkości ukazuje wiele sytuacji, w których ludzie pozwalają znaleźć się Bogu, zmieniając swoje życie i priorytety. Ile mury kościołów i sanktuariów mogą powiedzieć o nawróceniu wielu, których odnalazł Jezus Chrystus. Ile też mogą powiedzieć kratki konfesjonału. Ilu ludzi wokół nas przyjęło chrzest, odnajdując prawdziwą wiarę i życie.

 

Bóg nas wzywa, wie, że potrzebujemy Jego miłosierdzia, miłości i pokoju. Nigdy się z nas nie rezygnuje, ponieważ jego radość i szczęście są w ludzkim sercu. Czeka na nas, zwłaszcza w sakramentach, u źródła swego miłosierdzia, w spowiedzi, czekając na przebaczenie naszych grzechów i słabości.

 

Pamiętajmy jeszcze o jednym. Bóg wyciąga do nas rękę, ale to od nas zależy, czy Jego ręka jest przez nas przyjęta.

 

Bóg na nas czeka, odpowiedzmy na Jego wezwanie. Amen.




Saturday, 3 September 2022

God's altenative... Boża alternatywa...

 In polish below... po polsku, poniżej... 



Luke 14:25-33

Anyone who does not carry his cross and follow me cannot be my disciple

Great crowds accompanied Jesus on his way and he turned and spoke to them. ‘If any man comes to me without hating his father, mother, wife, children, brothers, sisters, yes and his own life too, he cannot be my disciple. Anyone who does not carry his cross and come after me cannot be my disciple.
  ‘And indeed, which of you here, intending to build a tower, would not first sit down and work out the cost to see if he had enough to complete it? Otherwise, if he laid the foundation and then found himself unable to finish the work, the onlookers would all start making fun of him and saying, “Here is a man who started to build and was unable to finish.” Or again, what king marching to war against another king would not first sit down and consider whether with ten thousand men he could stand up to the other who advanced against him with twenty thousand? If not, then while the other king was still a long way off, he would send envoys to sue for peace. So in the same way, none of you can be my disciple unless he gives up all his possessions.’




   Today's Gospel reminds us how important is our Christian dignity. To show it, Jesus used the parable of a family. Of course, He doesn’t want to cause conflicts and hate among families. But we must remember that sometimes we pay a very high price for being Christians. Why? Because our faith in Jesus Christ does not match the modern world. 

 

There are Christians who try to fit into the modern world. The world likes them, but often those people don’t act in accordance with the teaching of God. 

 

A Christian is a person who does not seek conflicts but sometimes has to say "no", even to the members of a family.

 

Being faithful to God is not easy, and we have to be ready for being misunderstood. 

 

I would like to share with you one story.

 

When I worked in my second parish, I met a young girl. In the beginning, she seemed to come from a catholic family. She attended Sunday masses, and meetings for young people in my church and played the guitar in a children's choir.

 

But later, I learned her real story. Her parents were unbelievers; probably they were baptized but did not go to the church. She did not receive faith from her parents. 

 

This girl received it from her grandmother who taught her how to pray.

 

I am sure she loved her parents but there was a conflict among them because of her faith. This situation reflects today’s Gospel. 

 

Like in the life of St. Stanislav Kostka, the polish Jesuit, who decided to become a friar against the will of his father. He left the school’s convent in Vienna and went to Rome to join the Jesuits there. 

 

He didn’t live to see the day of his ordination to the priesthood, but he died in the opinion of holiness. It was a difficult decision to say “no” to his father, but Jesus Christ and his call were more important and more fervent than human’s will. 

 

We have heard many stories similar to this, even among us and the people we know. 

 

Nobody wants to live in a conflict with one’s family, but Jesus should always have the first place in our lives. He said: “But he that shall endure unto the end, the same shall be saved”. Mt 24, 13  

 



(Łk 14,25-33) 
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: ”Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć". Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.



   Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, jak ważna jest nasza chrześcijańska godność. Jezus posłużył się przypowieścią o rodzinie. Oczywiście nie chce powodować konfliktów i nienawiści wśród rodzin. Ale musimy pamiętać, że czasami płacimy bardzo wysoką cenę za bycie chrześcijanami. Dlaczego? Ponieważ nasza wiara w Jezusa Chrystusa nie pasuje do współczesnego świata.

 

Są chrześcijanie, którzy próbują dopasować się do współczesnego świata. Świat ich lubi, ale często ci ludzie nie postępują zgodnie z nauką Boga.

 

Chrześcijanin to osoba, która nie szuka konfliktów, ale czasami musi powiedzieć „nie”, nawet członkom rodziny.

 

Bycie wiernym Bogu nie jest łatwe i musimy być gotowi na to, że zostaniemy źle zrozumiani.

 

Chciałbym podzielić się z Wami jedną historią.

 

Kiedy pracowałem w mojej drugiej parafii, spotkałem młodą dziewczynę. Na początku wydawała się pochodzić z rodziny katolickiej. Chodziła na niedzielne msze, spotkania dla młodzieży w moim kościele i grała na gitarze w chórze dziecięcym.

 

Ale później poznałem jej prawdziwą historię. Jej rodzice byli niewierzącymi; prawdopodobnie zostali ochrzczeni, ale nie chodzili do kościoła. Ta dziewczyna nie otrzymała wiary od rodziców. Otrzymała wychowanie chrześcijańskie od swojej babci, która nauczyła ją modlić się.

 

Jestem pewien, że kochała swoich rodziców, ale był między nimi konflikt z powodu jej wiary. Ta sytuacja odzwierciedla dzisiejszą Ewangelię.

Podobnie jak w życiu św. Stanisława Kostki, polskiego jezuity, który postanowił zostać zakonnikiem wbrew woli ojca. Opuścił klasztor szkolny w Wiedniu i pieszo udał się do Rzymu, aby tam dołączyć do Jezuitów.

Nie dożył dnia święceń kapłańskich, ale zmarł w opinii świętości. Trudno było powiedzieć „nie” ojcu, ale Jezus Chrystus i jego wezwanie były ważniejsze i żarliwe niż wola człowieka.

 

Wiele znamy takich historii jak ta, pośród nas.

 

Nikt nie chce kłócić się z rodziną, ale Jezus powinien zawsze mieć pierwsze miejsce w naszym życiu. To On powiedział: „Ale kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Mt 24, 13


Come to adore Him... Przybądź aby oddać Jemu cześć...

  Luke 2:1-14 'In the town of David a saviour has been born to you' Caesar Augustus issued a decree for a census of the whole world ...