The tax collector, not the Pharisee, went home justified.
Jesus spoke the following parable to some people who prided themselves on being virtuous and despised everyone else: ‘Two men went up to the Temple to pray, one a Pharisee, the other a tax collector. The Pharisee stood there and said this prayer to himself, “I thank you, God, that I am not grasping, unjust, adulterous like the rest of mankind, and particularly that I am not like this tax collector here. I fast twice a week; I pay tithes on all I get.” The tax collector stood some distance away, not daring even to raise his eyes to heaven; but he beat his breast and said, “God, be merciful to me, a sinner.” This man, I tell you, went home again at rights with God; the other did not. For everyone who exalts himself will be humbled, but the man who humbles himself will be exalted.’
During the 30th Sunday of the ordinary time we read the Gospel of Luke which includes the Jesus’ parable of the two men who went to pray in a temple. It wouldn’t be extraordinary except one, very important thing. Those two different people, who had a lot of power in the Jewish society and who were very rich, had different attitudes towards God.
The Pharisee, standing in the front of God, said: O Lord, thank you that I am an honest and just person. I fast twice a week and pay the contribution for the temple. We can notice that he considered himself to be better than other people, especially than the second man who was a tax collector and who had no courage to look up at God. This first man was full of pride.
The second man said: God, have mercy on me, I am not worth to ask you for anything. And his humility won over the pride of that Pharisee.
But that story shows us something more. What did those two people come for? What was their intention? Let’s try to look at both of them. The tax collector came to God to ask for His mercy. He wanted to meet with the Lord. The Pharisee went to the temple to search for justification of his deeds. We can say even more: he went there to confirm how wonderful he is. God was not the most important person for him. He did not need God, he wanted God just to be a speechless witness.
After reading that parable we may ask ourselves: who are we looking for? Is God the most important person in my life or just a speechless witness of what I am doing.
Some people come to God to say: I have not done anything wrong. They avoid the truth about the fragility of human life which is not free from weakness.
This is a trap and a very dangerous situation. We want to find Christ in our prayers and religious activities, but in fact we may look only for ourselves, not for God.
It is bad when we use prayer to confirm that we are better than others and we build a space for our primacy.
On the contrary, the attitude of the pharisee and the tax collector shows us the right way to God. Our presence in front of God should help us to increase our faith.
May God protect us form all temptations. God is the witness of our prayers, we should let Him act. Amen.
(Łk 18, 9-14)
Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony".
W 30 Niedzielę Zwykłą czytamy Ewangelię Łukasza, która zawiera przypowieść Jezusa o dwóch mężczyznach, którzy poszli modlić się w świątyni. Nie byłoby to nadzwyczajne, gdyby nie jedna, bardzo ważna rzecz. Te dwie różne osoby, które miały dużą władzę w społeczeństwie żydowskim i które były bardzo bogate, miały różne postawy wobec Boga.
Faryzeusz stojąc przed Bogiem powiedział: Panie, dziękuję Ci, że jestem osobą uczciwą i sprawiedliwą, poszczę dwa razy w tygodniu i opłacam składkę na świątynię. Uważał się za lepszego od innych ludzi, zwłaszcza od drugiego człowieka, który był poborcą podatkowym i który nie miał odwagi spojrzeć na Boga. Ten pierwszy człowiek był pełen dumy.
Drugi powiedział: Boże, zmiłuj się nade mną, nie jestem warty prosić Cię o nic. Jego pokora pokonała dumę tego faryzeusza.
Ta historia pokazuje nam coś więcej. Po co ci dwaj ludzie przyszli? Jaki był ich zamiar? Spróbujmy przyjrzeć się obu. Poborca podatkowy przyszedł do Boga, aby prosić o Jego miłosierdzie. Chciał spotkać się z Panem. Faryzeusz udał się do świątyni, aby szukać usprawiedliwienia swoich czynów. Można powiedzieć więcej, pojechał na spotkanie, aby potwierdzić, jaki jest wspaniały. Bóg nie był dla niego najważniejszą osobą. Nie potrzebował Boga, chciał, aby Bóg był tylko niemym świadkiem.
Po przeczytaniu tej przypowieści możemy zadać sobie pytanie: kogo szukamy? Czy Bóg jest najważniejszą osobą w moim życiu, czy tylko niemym świadkiem tego, co robię.
Niektórzy ludzie przychodzą do Boga, aby powiedzieć; nie zrobiłem coś złego, pomijając prawdę o kruchości ludzkiego życia, które nie jest wolne od niegodziwości.
To pułapka i bardzo niebezpieczna sytuacja. Chcemy odnajdywać Chrystusa w naszej modlitwie i działalności religijnej, ale tak naprawdę szukamy tylko siebie, a nie Boga.
Źle jest, gdy używamy modlitwy, aby potwierdzić, że jesteśmy lepsi od innych i budujemy przestrzeń dla naszego prymatu.
Postawa celnika wskazuje nam właściwą drogę do Boga. Nasza obecność przed Bogiem powinna prowadzić nas do wzrostu wiary, a nie do budowania pychy.
Budujmy w sobie uczciwą postawę modlitwy, w prawdzie. Amen.
No comments:
Post a Comment
Note: only a member of this blog may post a comment.